Opony, dlaczego takie, a nie inne?
Kategoria: Felietony
- 03 wrz 2018Czas zająć się tematem dotyczących nas wszystkich, a więc użytkowników samochodów. Opony, jakich używać, czym się kierować przy ich doborze? Temat się rozjaśnia bardzo, podróżując samochodem po torze wyścigowym. Szybko po przejechaniu paru okrążeń zaczynamy szukać „winnego”. Czy po kolejnej niechcianej ewolucji rodem z jazdy figurowej zawiódł kierowca, a może szwankuje przygotowanie samochodu lub może „nie te opony”?
Wyeliminujmy najpierw czynnik nr 1, interesujący nas najbardziej, czyli ogumienie.
O wysokości bieżnika już nie wspominam, rodzaju ogumienia: zimowe czy letnie, temat jest oczywisty. Starość produktu w tym przypadku nie funkcjonuje jak wino. Im bardziej leciwe, tym bardziej nasze gumy są niesprawne. Skupmy się teraz na ich rozmiarze… Sportowe auto musi mieć spore „laczki”.
Auto prezentuje się wtedy jak „milion dolarów” i co poza tym. Za szerokie, nie dobrze. Lamborghini, Porsche czy Ferrari nie wyciśnie odpowiedniej ilości wody spod kół, a na mało czepnych nawierzchniach „nie poprowadzi” nas tam gdzie byśmy chcieli. Zafunkcjonuje wtedy zjawisko rakiet śnieżnych, „nie zapadniemy się wtedy w śniegu” i nie dotrzemy do warstwy nośnej, czy to na wodzie, czy na śniegu, czy na szutrze. „Niedociśnięta” opona o sporej szerokości nie spotka się z podłożem i nie wystąpi bliższy kontakt pomiędzy nią, a nawierzchnią. Na bardzo szerokich kołach będzie nam, się podróżowało wspaniale, zawsze w suchych warunkach, dopóki nie spotkamy kolein, zmory polskich dróg. Te mogą nas poprowadzić jak polski pociąg na szynach, nie tam gdzie sobie tego będziemy życzyli.
Zapytacie, dlaczego samochody Formuły 1, reprezentujące wagę niespełna 700 kilogramów podróżują w ulewnym deszczu na oponach „wodnych” szerokości przekraczającej 30 centymetrów i daje radę? Owszem dają, ponieważ mieszanka, z której są sporządzone posiada spore właściwości „klejące” do podłoża, ale takie ogumienie zużywa się w zastraszającym tempie, co nie oznacza faktu, że kierowcy F1, nie doznają od czasu do czasu zjawiska aquaplaningu, które przysparza im siwych włosów i chętnie podczas bardzo ulewnego deszczu „założyliby w swoich bolidach ciut węższe oponki, ale regulamin jest nieugięty”. W dotarciu do podłoża pomaga im również cały system aerodynamiczny, który sprawuje pieczę nad dociśnięciem bolidu do toru.
Czas zająć się tematem dotyczących nas wszystkich, a więc użytkowników samochodów. Opony jakichużywać, czym się kierować przy ich doborze? Temat się rozjaśnia bardzo podróżując samochodem po torze wyścigowym. Szybko po przejechaniu paru okrążeń zaczynamy szukać „winnego”. Czy po kolejnej niechcianej ewolucji rodem z jazdy figurowej zawiódł kierowca, a może szwankuje przygotowanie samochodu lub może „nie te opony”? Wyeliminujmy najpierw czynnik nr 1, interesujący nas najbardziej czyli ogumienie. O wysokości bieżnika już nie wspominam, rodzaju ogumienia: zimowe czy letnie, temat jest oczywisty. Starość produktu w tym przypadku nie funkcjonuje jak wino. Im bardziej leciwe, tym bardziej nasze gumy są niesprawne. Skupmy się teraz na ich rozmiarze… Sportowe auto musi mieć spore „laczki”? Auto prezentuje się wtedy jak „milion dolarów” i co poza tym? Za szerokie, też nie dobrze. Nie wycisną odpowiedniej ilości wody spod kół, a na mało czepnych nawierzchniach „nie poprowadzą” nas tam gdzie byśmy chcieli. Zafunkcjonuje wtedy zjawisko rakiet śnieżnych, „nie zapadniemy się wtedy w śniegu” i nie dotrzemy do warstwy nośnej, czy to na wodzie, czy na śniegu, czy na szutrze. „Niedociśnięta” opona o sporej szerokości nie spotka się z podłożem i nie wystąpi bliższy kontakt pomiędzy nią a nawierzchnią. Na bardzo szerokich kołach będzie nam się, podróżowało wspaniale, zawsze w suchych warunkach, dopóki nie spotkamy kolein, zmory polskich dróg. Te mogą nas poprowadzić jak polski pociąg na szynach, nie tam gdzie sobie tego będziemy życzyli. Głębokość bieżnika. Gdy nie pada deszcz i tor „nie płynie”, nie szukajmy „wysokiej gumy”, w slangu oznacza to, że im więcej dobra zwanego bieżnikiem na naszych oponach, tym więcej będziemy mieli problemów z tak zwanym „płynięciem” auta. I tak nie dobrze i tak nie najlepiej. Tam gdzie sucho i czysto najlepiej dadzą radę dogrzane slicki, bez wyraźnego bieżnika. Świadomość jest bardzo cenna…
Punkt 2. Auto skręca zawsze tylnymi kołami?
Tak powiecie, że zwariowałem, wszak każdy z nas wie, które koła się wychylają, jak kręcimy kierownicą. Otóż faktycznie tak jest. Co wymyślimy sobie za pomocą steru „z przodu”, musi być „oddane” do tyłu… i choć przednie opony będą jak marzenie, a tylne słabe, nasze prośby o skuteczny skręt pozostaną obojętne. Kierunek jazdy będzie niezadowalający, a następstwa momentami wręcz opłakane. Pamiętajmy! Opony w lepszym stanie zakładamy na tył, te gorsze na przód i nie ma żadnej zależności czy „napęd”, który posiadamy, w swoim aucie jest przedni czy tylni.
Punkt 3. Ciśnienie, ważna rzecz…
Nie sprowadziłbym tego tematu tylko do utrzymania zadanego ciśnienia przez producenta. Tył tyle, przód tyle, przy takim bądź innym obciążeniu… To bardziej złożony temat, zależny nie tylko od obciążenia auta. Kluczowa jest temperatura otoczenia, a właściwie toru, nawierzchni drogi, opadów. Niedogrzane opony to sygnał nr jeden o braku tarcia, czyli niewystarczającej przyczepności do podłoża. Prawdopodobnie posiadamy wtedy za duże ciśnienie w oponach. Auto nie „będzie skręcać”. Nie wspominam już o równomiernym dogrzaniu gumy, na całej jej szerokości. Warto pokombinować, trochę odpuścić ciśnienia lub trochę dorzucić. Róbmy to analitycznie, odejmując dziesiąte jednostek ciśnienia…
Punkt 4. Nasze życie, a kartka papieru.
Czy zastanawialiście się kiedyś jaką powierzchnią styka się nasze auto z matką Ziemią? Patrząc na nasze cztery koła „z boku” dojdziemy szybko do wniosku, że podstawa, na której spoczywa nasze auto jest „silna”, reprezentuje ją długi i szeroki bieżnik opony… Otóż prawda jest bardziej niepokojąca. Każde z kół naszego samochodu przytula się do podłoża powierzchnią zbliżoną do znanej nam z zamierzchłych czasów kartki pocztowej. A więc całe auto „trzyma kontakt” z rzeczywistością za pomocą powierzchni zbliżonej do kartki papieru, formatu A4. Zróbmy wszystko, aby ta przestrzeń zawsze znajdowała się w jak najlepszym stanie technicznym, tym bardziej że prędkości, które niejednokrotnie osiągamy, sięgają ponad 200 km, na godzinę. Od tego może zależeć nawet nasze życie.